King Gizzard & The Lizard Wizard – PetroDragonic Apocalypse; or, Dawn of Eternal Night: An Annihilation of Planet Earth and the Beginning of Merciless Damnation

Największy dziś muzyczny kameleon objawia się w nowej odsłonie. Tym razem serwuje bezczelny, soczysty thrash. Nie rezygnuje przy tym z psychodelicznych przypraw, co w efekcie przynosi płytę dającą prawdziwego kopa.
Queens of the Stone Age – In Times New Roman

Po sześciu latach milczenia Josh Homme wraca z szorstką, ciężką i mroczną muzyką, naznaczoną dramatycznymi przeżyciami osobistymi. Choć płyta jest wyjątkowo surowa, nie brakuje jej charakterystycznych, chwytliwych, acz zaskakujących melodii.
Godflesh – Purge

J.K. Broadrick, niczym muzyczny Dante przeprowadza przez piekło, czyściec i raj jedynego w swoim stylu, przytłaczającego uniwersum. W finale detonuje ścianę dźwięku, przynosząc ukojenie w opadającym kurzu decybeli.
Jenny Lewis – Joy’All

Jenny Lewis, jedna z najoryginalniejszych postaci na alternatywnej i około folkowej scenie ostatnich 25 lat, powraca, serwując dźwiękowy masaż złamanego serca.
Baxter Dury – I Thought I Was Better Than You

Na nowym albumie Baxter Dury znów czaruje szorstkim wdziękiem cockneya i autoironicznie przygląda się własnemu dzieciństwu, kontynuując wątki wydanego w 2021 roku pamiętnika.
Bob Dylan – Shadow Kingdom

Najpierw był film. Zapis kameralnych występów Dylana w Santa Monica, na planie zaaranżowanym tak, by oddawał klimat muzycznego klubu. Dziś otrzymujemy soundtrack.
Pere Ubu – Trouble On Big Beat Street

W różnorodności siła. Bluesowa opowieść, krautrockowy motor, trąbka, klarnet, cover disco, wszystko obowiązkowo powyginane i zanurzone w kontrolowanym chaosie efektów, szumów i zgrzytów. Nagranie na setkę, za jednym podejściem.
Tinariwen – Amatssou

Malijski kolektyw Tinariwen powraca z dziewiątym albumem studyjnym, utrzymanym w charakterystycznym stylu grupy, pełnym hipnotycznych rytmów, radosnych wokali i gitar.
Paul Simon – Seven Psalms

Intymna, półgodzinna suita, w której rozbrzmiewa nie tylko rozliczenie mistrza z życiem, ale także niemal każde poruszenie jego ciała. Tu nie ma piosenek. To refleksyjna opowieść snuta w fotelu obok.
bar italia – Tracey Denim

bar italia prezentują album „Tracey Denim”, mieszankę słodko – gorzkich melodii podanych na chłodno i z niemałą brawurą.