Tyle dobrej muzyki, ile uniesiesz!
Szukaj
Close this search box.

Psychocukier

Tu i teraz

Skylark Records

1. Noc saksofonów
2. Skwar
3. Syrop
4. Magistrala
5. Deszczowy lipiec
6. Klaser
7. Sasza 1970 Noise
8. Linie papilarne
9. Błyskawice i spirale

Psychocukier wydał swój szósty album. Pewne rzeczy warto o nim wiedzieć. Rozmawiamy też z gitarzystą i współtwórcą materiału - Saszą Tomaszewskim.

(Wywiad znajdziesz pod tekstem o płycie.)

To szósty album zespołu, ale na tyle inny od poprzednich, że można go z odrobiną dystansu nazwać świetnym debiutem w alternatywnej rzeczywistości. Już pierwszy odsłuch pozostawia odczucia wyraziste jak kopnięcie muła, a dźwięki wydobywające się z psychocukrowej głębi pozostawiają dwa odwrócone „u” – odciski jego kopyt w przestrzeni słuchowej.

Tutaj dźwięki bywają syrenami, a słuchacz marynarzem zagubionym na morzu. A jeszcze inne dźwięki bywają Lukiem Skywalkerem lecącym myśliwcem X-Wing, podczas gdy mózg słuchacza przewodem wentylacyjnym Gwiazdy Śmierci.

Psychocukier wydał płytę, w której noise przeplata się z psychodelią tworząc unikalny ambient – zapis bardzo odklejonej podróży, takiej jaką można odbyć jedynie w towarzystwie dźwięków uwolnionych w specyficznych warunkach. Co ciekawe, za każdym razem scenariusz jest zupełnie inny. Chociaż to album całkowicie instrumentalny, pełen dysonansów, sprzężeń, ale i transowych wycieczek w niskich rejonach sfuzzowanego basu, to słychać w nim świetnie rozumiejących się w tym szaleństwie trzech ludzi. Tak brzmi album zespołu i być może słychać to jeszcze bardziej niż w przypadku poprzednich płyt tria. Sporo wnosi też syntezator Mikołaja Bugajaka, producenta dwóch poprzednich albumów.

Psychocukier. Foto: Wojtek Bryndel

Nieczęsto zdarza się być pochłoniętym muzyką do tego stopnia, że rzuca się pracę w sklepie rybnym, sprzedaje wszystkie ubrania i mieszka w wydrążonej kadzi z piwem, w opuszczonym magazynie. Wszystko żeby móc spędzać 24/7 z muzyką trzech sztygarów dźwięków o na przemian przeszywająco-stymulujących właściwościach. W przypadku tego albumu może się ewentualnie jednak tak zdarzyć!

Mimo swej przystępności to nie jest jednak płyta dla wszystkich! Wrony na przykład są na tyle głupie, że rozgrzebują glebę niszcząc trawniki, żrą robactwo, kraczą. No generalnie „Tu i teraz” im nie siądzie.

Pozwólcie, że zostawimy was z taką myślą: jeśli niedźwiedzie w jakiś sposób rozwinęłyby umiejętność budowania własnych robotów, te nowe niedźwiedzie (roboty) prawdopodobnie miałyby problem z dostaniem dobrego stolika w restauracji. Z tymi ich wielkimi, tłustymi, metalowymi łapami nie byłoby opcji, z jednym wyjątkiem… Obsługa pewnie by w to weszła, gdyby z radia właśnie poleciało „Tu i teraz”.

Istnieje też pewien poważny mankament albumu, który, choć z obrzydzeniem, zostanie tu wymieniony – ta płyta jest stanowczo zbyt krótka!

Plakat: Magda Miszczak

A teraz odpytujemy Saszę:

M: Ta płyta ukazuje się po 5. latach od „Antypodów umysłu” a dekadę po „Diamentach”. Tak jakby się Wam niespecjalnie spieszyło. Jakie masz podejście do tego aspektu działalności zepołu, jakim są właśnie albumy? Jak postrzegasz ich znaczenie w dzisiejszych czasach na rynku muzycznym?

ST: Nam się nigdzie nie śpieszy. Nie mieliśmy nigdy żadnej umowy, która by wyznaczała nam jakiś deadline na wydanie płyty. Spokojnie sobie pracujemy i pracowaliśmy nad poprzednimi płytami i też nad tą szóstą płytą, czyli „Tu i Teraz”. Stwierdziliśmy, że kiedy ją nagramy i będziemy gotowi wydać – wtedy wydamy. A jak postrzegam wydanie płyty na rynku? Warto mieć zawsze nośnik fizyczny w ręku. Wbrew wszechobecnemu internetowi myślę, że warto wydawać nośniki fizyczne, a my jesteśmy trochę starej daty i lubimy mieć wydaną płytę na półce, w odtwarzaczu, na gramofonie, czy też w magnetofonie.

M: W Łodzi, w ostatnim czasie post-pandemiczny kryzys i nie zawsze trafne decyzje podejmowane pod jego wpływem odebrały wiele ważnych miejsc, ważnych dla kultury i samopoczucia wielu łodzian. Czy ten moment, w którym sporo się zmienia w mieście jest w jakiś sposób dla Ciebie istotny w kontekście wydania albumu o tytule „Tu i teraz”?

ST: Nie ma to żadnego znaczenia. Te decyzje nie wpływały w jakikolwiek sposób na wydanie, czy tym bardziej, na nagranie tej płyty. To że z mapy miasta znikają różne kluby i miejsca, gdzie można posłuchać na żywo muzyki, czy też dj-ki nie miało żadnego znaczenia. Absolutnie.

M: Z odsłuchu Waszych ostatnich trzech płyt wynika, że z albumu na album ograniczacie ilość słów ewoluując od archetypicznej rockandrollowej energii w stronę instrumentalnych, transowych lub noisowych pejzaży. Na „Tu i Teraz” już nie ma w ogóle tekstów, które narzucały jakiś obraz, ale słuchając tych utworów ma się wrażenie narracji i pojawiają się mniej lub bardziej wyraziste kształty, komunikaty. To powiedzmy, osobisty odbiór, ale czy dla Was jako twórców tak jest? A może po prostu odrywacie się od ziemi do jakiejś abstrakcyjnej dźwiękosfery?

ST: Nie ma to dla nas żadnego znaczenia, ponieważ ta płyta jest konsekwencją pięciu poprzednich, gdzie z płyty na płytę pojawiało się coraz mniej tekstowego przekazu. Pojawiło się na „Tu i Teraz” zdecydowanie więcej muzyki improwizowanej, instrumentalnej i być może te dźwięki przekazywały lepiej, to co mieliśmy w danym momencie w głowach, czy też w palcach, grając na gitarach, perkusji i klawiszu, niż moglibyśmy przekazać w jakimkolwiek tekście.

Szczerze mówiąc za teksty w Psychocukrze jesteśmy odpowiedzialni Piotrek Połoz i ja. Stwierdziliśmy jednogłośnie, że na tę płytę nie piszemy jakichkolwiek tekstów bo nas to nie interesuje. Być może zrobiliśmy takie założenie, a być może dlatego, że nie wiem o czym mielibyśmy w 2021 roku zaśpiewać na tej właśnie płycie.

Chyba nie o to chodzi, żeby śpiewać o tym, co się dzieje aktualnie złego na całym świecie. Od tego są inni. Może robią to lepiej i my nie chcieliśmy im w tym przeszkadzać.

M: Sami ten album we własnym studiu nagraliście, sami wyprodukowaliście, a Ty jesteś autorem okładki. Chociaż w dystrybucji pomoże Wam Antena Krzyku, a wydawnictwo firmuje łódzkie Skylark Records to jest to pełen DIY, chyba po raz pierwszy u Was w takiej skali. Znając nasz rynek muzyczny, biorąc pod uwagę totalnie antykomercyjną bezkompromisowość materiału będzie raczej pod górkę. Nie mogę oprzeć sie wrażeniu, iż macie to głęboko w dupie i satysfakcja z pełnego niezalu jest. Czy dobrze myślę?

ST: To jest bardzo dobre myślenie. Nie obchodzi nas to czy mamy pod górkę, bo mamy od początku istnienia zespołu, czyli od 22. lat. Mamy zawsze pod górkę i jeśli to pokonamy, kiedyś wejdziemy na ten szczyt, to będziemy zadowoleni z faktu że mogliśmy coś przy tych płytach zrobić sami.

A przy płytach pomagali nam inni ludzie, czasami zupełnie bezinteresownie. Z małą grupą przyjaciół możemy wydać „Tu i teraz”. Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Ostatnio jak widziałem, że płyty przyjechały już do wytwórni (Skylark Records) w formie fizycznej, okładka itd, byłem z tego bardzo zadowolony i nawet się z tego powodu kilka razy uśmiechnąłem 🙂

M: Materiał z Tu i Teraz to muzyczne lotniska z których można odlecieć w wielu kierunkach. Na koncertach będziecie dużo improwizować?

ST: Na razie zagramy być może jeden koncert promocyjny tej płyty, w Łodzi, prawdopodobnie w sierpniu i oczywiście, że będziemy na tym koncercie improwizowali. Czy dużo, to się okaże. Natomiast przed wejściem na próbę, czy też przed samym koncertem musimy mieć jakieś ogólne założenia każdego utworu, żeby na ich podstawie móc improwizować.

M: 21 kwietnia ukazuje się CD, będzie też winyl? A może jeszcze jakieś inne fetysze i merch na koncerty?

ST: Będzie przede wszystkim CD, przed wakacjami pojawią się też być może kasety i oczywiście będzie też winyl, ale prawdopodobnie dopiero po wakacjach. Z pewnych przyczyn logistycznych. A jeśli chodzi o fetysze i merch na koncerty będą na pewno podkoszulki, chyba dwa projekty i także dwa projekty przypinek. Takich do garsonki, marynarki lub do skórzanej kurtki. Albo do halki 😀

M: Czy jesteś w stanie opisać ten nieistniejący film do którego ścieżką dźwiękową jest Tu i Teraz?

ST: Nie, nie jestem w stanie tego zrobić, ponieważ jeśli nawet taki mi się wyświetlił kiedykolwiek w głowie, słuchając teraz płyty tego filmu już nie pamiętam. Warto też zwrócić uwagę, że większość ludzi, którzy usłyszeli album przed wydaniem twierdzi, iż jest to bardzo filmowa muzyka – jak soundtrack do jeszcze nie istniejącego filmu.

W przypadku poprzednich płyt mieliśmy do czynienia z opiniami, że się ich bardzo dobrze słucha jeżdżąc samochodem, czy to po mieście, czy w dłuższych trasach. Tamte płyty były samochodowe, a ta płyta jest filmowa.

Tajemniczy głos z offu: „w chwili śmierci wyświetla Ci się taki film Twojego życia, a wtedy ta muzyka by idealnie pasowała” 😉

M: Płytę promuje plakat autorstwa Magdy Miszczak (patrz obrazek wyżej), dla którego punktem wyjścia jest zdjęcie Wojtka Bryndela (patrz zdjęcie wyżej), przedstawiające Was w samochodowym wraku bez kół. Na plakacie wrak płonie w okolicy łódzkiego Manhattanu. Czy nie obawiacie się jeździć pojazdem nie posiadającym ważnego badania technicznego i bez gaśnicy? Gdzie aktualnie przejeżdżacie?

ST: Dziwne pytanie, ale nie, nie obawiamy się, ponieważ tym samochodem poruszamy się od 22. lat i jeszcze nas nikt nie złapał. Nie mamy żadnego mandatu. Chyba że mandat zaufania 🙂 A nawet niektórzy policjanci po zatrzymaniu samochodu, którym się poruszamy częstują nas papierosami. 😀

M: W filmie „Cast Away: Poza Światem” Tom Hanks z braku innego towarzystwa kumpluje się z piłką o imieniu Wilson. Załóżmy że zamiast niej trafia do niego discman oraz kopia „Tu i Teraz”. Gdybyś coś mógł na niej napisać, to co by to było?

ST: Napisałbym: „Jak już zejdziesz na stały ląd to wpadnij do nas na koncert, być może jeszcze napijemy się piwka”

M: Dobrze, to nie miał być wywiad-rzeka, no ale jeśli już to niech będzie jak jedna z tych łódzkich. Zmierzajmy w stronę ujścia. Ostanie trzy pytania.

Co?

ST: Psychocukier. Tu i Teraz

M: Gdzie?

ST: Wszechświat

M: Kiedy?

ST: 21 kwietnia 2023 roku. Dziękuję uprzejmie!

Podoba Ci się album

Tu i teraz?

A te płyty znasz?

Premiera: 05/04/2024
Pierwszy od niemal 5 lat nowy album najlepszych uczniów Paula Simona przynosi finezyjną mieszankę rockowej energii, delikatnych melodii i pomysłowych aranżacji z użyciem smyczków i instrumentów dętych.
Premiera: 22/03/2024
Ponad 20 lat od kapitalnego debiutu "A Sleep In The Back", Guy Garvey z ekipą wciąż w olimpijskiej formie. Na płycie znajdziecie wszystko za co kochacie Elbow, jeśli nie kochacie, ta płyta tego pewnie nie zmieni.
Premiera: 22/03/2024
Adrianne Lenker, jedna z najwybitniejszych autorek piosenek swojego pokolenia, prezentuje solowy projekt.
Premiera: 19/01/2024
YĪN YĪN, świetny holenderski kwartet z Maastricht, powrócił z sonicznie rozbudowanym trzecim albumem "Mount Matsu".