LA Priest, aka Sam Eastgate, wypuszcza kolejną próbkę z nadchodzącej płyty – rozmarzony, pięknie transowy “Star”.
Opowieść Sama na temat tego, jak to jest być duchem, jego delikatny wokal i gitara w stylu George’a Harrisona wesoło współgrają, ożywiając wizję widma, o którym śpiewa. „Kiedy mieszkałem w Meksyku, nic nie wydawało mi się prawdziwe i przypominało mi to ludzi, za którymi tęskniłem” — wspomina. „Chodziłem po ulicach o zachodzie słońca i w nocy z psem, którego tam znalazłem i wtedy wymyśliłem tę piosenkę”.
Znany jako Sam Dust i LA Priest, Sam Eastgate zbudował reputację przewrotnego, nieprzewidywalnego muzyka, konsekwentnie wprowadzającego innowacje w trakcie swojej pracy z nieistniejącym już zespołem Late Of The Pier, cenionej współpracy Soft Hair z Connanem Mockasinem, a także solowej kariery.
Podczas tworzenia najnowszej płyty, “Fase Luna”, Sam postawił sobie za zadanie napisać więcej tekstów i więcej śpiewać, przedstawiając swój wokal jako następny instrument łączący kolejne utwory. Bez żadnego syntezatora w zasięgu wzroku, jest to najbardziej organiczna płyta LA Priest jak dotąd. Z perkusją ułożoną przez lokalnego muzyka Carlosa Gabriela Favela w Meksyku, kiedy Sam nucił melodie. To album, podczas nagrywania którego Sam był najbliżej współczesnej technologii korzystając z narzędzia do tłumaczenia, którego użył do napisania hiszpańskich słów w “Sail On”. Surowy i niefiltrowany “Fase Luna” oferuje bilet w jedną stronę do innego świata. I jak zawsze w przypadku Sama Eastgate’a, pokazuje jego drogę do muzyki wymagającej niesamowitej podróży.