„Chciałem nagrać podtrzymującą na duchu, popową płytę o depresji i byciu artystą, napisaną z punktu widzenia twórcy, który mocno wyeksploatował samego siebie w ciągu długiej kariery podporządkowanej osiągnięciu sukcesu. Człowieka, który pozostaje pusty i samotny po wspinaczce na szczyt, ale wciąż jest w stanie wyrazić te uczucia jedynie w języku pewnych siebie, performatywnych popowych piosenek” – tak o albumie mówi Keaton.
