Dudu Tassa, izraelski gitarzysta, kompozytor i producent jest potomkiem przedstawicieli żydowskiej diaspory, zamieszkującej przed laty w Iraku. Dziadek Dudu i jego brat urodzili się w Kuwejcie, ale właśnie w Iraku stali się muzycznymi bohaterami.
Jako wirtuozi skrzypiec i instrumentu ud, występowali przed koronowanymi głowami, w najwspanialszych salach koncertowych. W latach pięćdziesiątych osiedli w Izraelu, niemal z dnia na dzień stając się anonimowymi obywatelami. To zaledwie jedna z milionów pogmatwanych historii rodzinnych z Bliskiego Wschodu. I doskonały punkt wyjścia do stworzenia płyty, której tytuł w wolnym tłumaczeniu oznacza: „Twój sąsiad, to twój przyjaciel”.
Dudu Tassa i Jonny Greenwood znają się od lat. Zespół Dudu, poprzedzał swego czasu koncerty Radiohead. Panowie zebrali arabskie pieśni miłosne i zaprosili wokalistów z całego Bliskiego Wschodu. Obowiązywała zasada: nikt nie śpiewa piosenki ze swojego kraju.
Oprócz zachwycającej palety głosów, słyszymy tu cytrę kanun, lutnie rebab, bambusowe piszczałki i ud, a także znakomite partie instrumentów dętych i smyczkowych. Greenwood zaprogramował (i to jak!) staromodne automaty perkusyjne i dodał szczyptę doskonale komponującej się z całością, elektroniki. Pod orientalną powierzchnią pulsują tu i ówdzie rytmy funkowo – jazzowe, a melodie masują duszę. Posłuchajcie choćby „Taq ou-Dub”, śpiewanej przez Nour Freteikh z Ramallah czy „Ahibak”, w której słyszymy Safae Essafi z Dubaju i spróbujcie wyobrazić sobie, że jedziecie taksówką ulicami Bejrutu albo Kairu i jest połowa lat 70-tych.