Płyta ukazuje się nazajutrz. Po czym? Po Dniu Dziecka. „Dlaczego mam prz*****ne? Bo jestem synem znanego muzyka?” – w typowy dla siebie sposób, ale dość nieoczekiwanie zdaje się dziś pytać Dury. W tego typu ekshibicjonistycznej wiwisekcji ten zawsze ujmujący liryczną prawdą muzyk od lat się specjalizuje. Baxter obala schematy, jakich standardowo oczekuje się od autorów piosenek. Gubi tropy w najmniej oczekiwanych momentach, nie tracąc ani na moment gorzkiego poczucia humoru. Tym razem opowiada o konsumpcji toksycznego koktajlu, urodzenia się w pozornie szczęśliwych okolicznościach – ze znanym nazwiskiem swojego ojca, legendarnego rockmana Iana Dury.
W tekstach Dury często sięga do momentów z wydanej w 2021 roku autobiograficznej książki „Chaise Lounge”. Postacie z niej pojawiają się w tekstach „Aylesbury Boy” i „Pale White Nissan”. Powraca młody Baxter, niespokojny, popadający w kłopoty z prawem, istna ofiara okoliczności. Jest bezpośredni do bólu (za co można go faktycznie pokochać) – tak jak w sytuacji opisanej w utworze „Leon”, pierwszym singlu tego albumu:
Pierdol się Leon. To ty ukradłeś okulary, a mnie zgarnęli
Bo jestem synem słynnego poety klasy robotniczej, a kto wie?
Ale mama jest normalna, rozwiąże ten problem
Zadzwoni na policję i załatwi sprawę.
Wrócę do szkoły i wszystko będzie normalnie.
Owsianka rano i wszystko normalnie.
Obawiam się jednak, że nie możemy skontaktować się z twoimi rodzicami.
Za chwilę jednak potrafi urzec poetyckim błyskiem:
Znajdę cię wszędzie w potłuczonym szkle
Choć muzycznie Baxter na tym albumie odważnie wchodzi na tereny inspirowane R&B i hip hopem, to ten potencjalnie gwiazdorski swąd jest skutecznie niwelowany przez produkcję Paula White’a (połowa duetu Golden Rules) i oczywisty fakt, że Dury nigdy nie zabrzmi jak pozer. O tym w jednym z tekstów mówi zresztą sam: Nie uciekniesz od tego. Nawet jeśli chcesz być jak Frank Ocean, nie brzmisz jak On. Brzmisz jak Ian. Natomiast, tak jak na poprzednich płytach, utworami kołyszą kontrastujące z posępną melorecytacją Dury’ego, anielsko wyśpiewane wokalizy. Tym razem zaangażował aż trzy wokalistki: Eska Mtungwazi, JGrrey i Madeline Hart.
No dobrze, nawet jeśli ten album nie będzie pierwszą płytą tego artysty po jaką sięgniesz w następnych latach, to Baxter Dury po raz kolejny wygrywa. Udowadnia w dodatku wbrew tekstom, że w pełni wyszedł z cienia swojego ojca.
Hey mommy, hey daddy…
Who am I, mommy?
Who am I, daddy?
(So Much Honey)